Miniony weekend minął w Żarach pod znakiem tenisa. Zachowując odpowiednie proporcje można by powiedzieć, że taki przerywnik pomiędzy US Open, a Roland Garros.
Otóż od piątku na obiekcie Klubu Tenisowego „Smecz” oraz na kortach "Syrena” rozegrana została już trzynasta edycja turnieju Babolat, tym razem przy wydatnej pomocy firmy Eximport. Prawie setka uczestników walczyła w pięciu kategoriach dla amatorów dorosłych i mikście oraz sześciu kategoriach młodzieżowych - jeszcze nie wiadomo, czy amatorów, czy zawodowców. Pojedynki w kategoriach open oraz 40+ dla mężczyzn stały naprawdę na niezłym poziomie. Był też mecz pokazowy w wykonaniu znanego już na krajowych kortach (w swojej kategorii wiekowej oczywiście), żarskiego trzynastolatka - Filipa Gorczycy ze … starszym cztery razy Markiem Frasem z Poznania (zwycięzca 50+). Poziom również ho, ho! Wygrał „starszak” 7-5, ale tylko dlatego, że „młody” przy stanie 5-3 i 30-0 trochę się rozkleił. Jak nad tym popracuje….
W finałach poszczególnych kategorii uzyskano wyniki:
- open - Dominik Zamiatała (Zielona Góra) - Paweł Szymczak (Nowa Sól) 7-5; 6-3
- 40+ - Adam Umnicki (Legnica) - Mariusz Kardaszkiewicz (Lubań Śląski) 6-7; 6-4: 10-7
- 50+ - Marek Fras (Poznań) - Wiesław Święcicki (Polkowice) vo
- 60+ - Jan Janiszak (Karczowiska) - Adam Stoltmann (Zielona Góra) 6-2; 6-3
- open kobiet – Magda Żurek (Wrocław) - Oliwia Rudek (Szprotawa)6 -1; 6-1
W mikście najlepsza okazała się para Magda Żurek (Wrocław) i Radosław Grobelski (Leszno), a wśród młodych adeptów tenisa w poszczególnych kategoriach zwyciężyli: Zuzanna Bąk, Natalia Gutowska, Maksymilian Cehańczuk, Szymon Molenda, Antoni Madej i Aleksander Makowicz.
Puchary oraz nagrody dla wygranych wręczyła - przybijając oczywiście popularnego obecnie „żółwika” - Danuta Madej - burmistrz Żar , w asyście prezesa Eximportu - Czesława Kasprzaka.
A cala impreza okraszona została piękną pogodą, którą załatwił gospodarz - Piotr Gorczyca (odpowiedzialny również za przygotowanie grilla), w sprawach kulinarno-organizacyjnych wspomagany przez trzy sympatyczne panie - żonę Bernadettę, mamę - Halinę (pyszny placek własnego „chowu”) oraz szwagierkę - Magdalenę. Można z rodziną? Można! O swojskim chlebie ze smalcem i kiszonym ogórkiem nie będę pisał, co by nie znęcać się nad nieobecnymi. Ja zacytuję tylko Piotra - do zobaczenia za rok! Nic dodać!
Michel Cabeil