W zielonogórskim szpitalu zmarł pogryziony przez trzy duże psy 46-latek. Mężczyzna został przewieziony do placówki w niedzielę. Śledztwo mające wyjaśnić okoliczności tragedii wszczęła prokuratura – poinformowała rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze Ewa Antonowicz.
Jak przekazała PAP rzeczniczka Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze Sylwia Malcher-Nowak, mimo wysiłków lekarzy 46-latek zmarł w środę nad ranem. Do szpitala trafił w niedzielę (12 października) z licznymi rannymi szarpanymi od pogryzienia, był także wyziębiony. Przeszedł kilka operacji, a jego stan był krytyczny.
Z dotychczasowych ustaleń wynika, że 46-latek pracujący jako kierowca ciężarówki, zatrzymał się w niedzielę około południa na MOP-ie Racula przy trasie S3, na wysokości Zielonej Góry, na przepisową przerwę. Korzystając z wolnego czasu wybrał się do pobliskiego lasu na grzyby. Tam został zaatakowany przez trzy duże psy.
Mężczyzna zdołał połączyć się z numerem 112 i wezwać pomoc. Na miejsce skierowano policjantów i pogotowie. Po odnalezieniu 46-latka, został on przewieziony do szpitala. Niestety, mimo wysiłków lekarzy zmarł po niespełna trzech dobach.
Psy, które zaatakowały mężczyznę zostały złapane i są na obserwacji. Należą one do właściciela strzelnicy, gdzie przebywały. To ogrodzony teren przylegający do lasu. Prawdopodobnie, kiedy 46-latek zbliżył się do strzelnicy, psy zdołały wydostać się z niej i go zaatakowały.
Prokurator Antonowicz przekazała, że śledztwo ws. śmierci 46-latka jest prowadzone z art. 156 Kodeksu karnego, mówiącego o odpowiedzialności za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. (PAP)