Policjanci ze Strzelec Krajeńskich (Lubuskie) zatrzymali 31-latka, który dachował swoim autem. Kierował mając dwa promile alkoholu w organizmie, wiózł synów w wieku 6 i 9 lat. Chłopcy trafili do szpitala, na szczęście bez poważnych obrażeń – poinformował w sobotę rzecznik lubuskiej policji podinsp. Marcin Maludy.

Do tej niebezpiecznej sytuacji doszło w piątek (18 sierpnia) w Zwierzynie, w pow. strzelecko-drezdeneckim. Mężczyzna łapiąc pobocze stracił panowanie nad autem, uderzył w ogrodzenie i słup, a następnie dachował.
Volkswagenem passatem oprócz kierowcy podróżowali jego dwaj synowie. Zaraz po wypadku na pomoc ruszyli całej trójce inni kierowcy, a później załoga pogotowia ratunkowego. Dwójka chłopców została przewieziona przez pogotowie do szpitala.
Badanie stanu trzeźwości kierowcy passata wykazało, że miał on 2,2 promile w organizmie.
“To, że nie doszło do tragedii można rozpatrywać w kategoriach cudu. Mężczyzna został zatrzymany. Po wytrzeźwieniu usłyszy zarzuty” – powiedział rzecznik.
Dodał, że mimo spadku w statystykach lubuskiej policji liczby pijanych kierowców, ten przykład dobitnie uzasadnia prowadzenie regularnych kontroli trzeźwości na drogach w regionu.
(PAP)