O Tomaszu Żółkiewiczu, przedsiębiorcy z Żar, jest głośno w całej Polsce. Powód? Wielki fan Śląska Wrocław, by obejrzeć mecz swojej ukochanej drużyny, wynajął 22-metrowy podnośnik koszowy.
Mecze polskiej ekstraklasy w czasach pandemii odbywają się bez publiczności, ale Żółkiewicz, który prowadzi w Żarach firmę kamieniarską, znalazł sposób, by zobaczyć w akcji swoją ukochaną drużynę. Jego Śląsk grał w środę (10.06) w Płocku z Wisłą. - Już podczas meczu w Gdyni z Arką próbowałem wynająć podnośnik, ale z różnych względów akcja się nie powiodła – opowiada Żółkiewicz. W Płocku wynajął podnośnik od jednego z trenerów grup młodzieżowych Wisły. - Gdy usłyszał, co chcę zrobić, nie wziął ode mnie złotówki. Zapłaciłem tylko za pracę operatora – relacjonuje fan Śląska. - Podnośnik postawiliśmy na parkingu przy stadionie. Obawiałem się policji, ale była nad wyraz wyrozumiała – uśmiecha się Tomek. - Mecz oglądałem z 22 metrowej wysokości. Miałem do dyspozycji myśliwską lornetkę, ale nie musiałem z niej korzystać. Naszych zawodników rozpoznam nawet z 200 metrów – dodaj żaranin.
"Zanim powiem o meczu chcę pozdrowić i podziękować kibicowi, który przyjechał do Płocka i wynajął dźwig, by nas oglądać. Wielki szacunek. To pokazuje, jak bardzo kibice nas wspierają. Czasem od nich obrywamy, bo nam się należy, ale dla takich ludzi jak ten fan warto było dzisiaj wybiegać to spotkanie i wygrać" - powiedział po wygranym meczu Krzysztof Mączyński, kapitan Śląska.
Hej Śląsk, Hej Śląsk
Pochodzący z podwrocławskiej Środy Śląskiej Tomasz od dziecka kibicuje Śląskowi. Od kilkunastu lat regularnie jeździ na mecze Śląska. Od 2011 r. do czasów pandemii, opuścił tylko dwa mecze swojej ukochanej drużyny (obydwa z Jagiellonią w Białymstoku). Powód? - Raz prowadziłem ważną konferencję kamieniarską, a drugi raz byłem w Brazylii na targach – stwierdza. W Brazylii znalazł jednak transmisję meczu w internecie i gdy wszyscy zwiedzali urokliwe miejsca, on siedział w hotelu i oglądał przegraną z „Jagą”. - Pamietam wyczyny Pawełka w bramce. Po jego dwóch błędach mecz zakończył się wynikiem 1:2 – śmieje się Tomek.
Wynajęcia podnośnika w Płocku to chyba jego największy „wyczyn” kibicowski, ale już wcześniej wykazywał się ogromną pomysłowością, by zobaczyć na żywo swój zespół. W 2011 r. Śląsk grał przy pustych trybunach z GKS Bełchatów. Żółkiewicz oglądał mecz z drzewa, rosnącego przy Oporowskiej. Rok później w Halsingborgu (wrocławscy kibice mieli zakaz stadionowy) podczas rewanżowego meczu Ligi Mistrzów wszedł na stadion, udając Szweda. W Krakowie podczas rozgrywanego przy pustych trybunach pojedynku z Cracovią został korespondentem jednej z lokalnych gazet. To tylko niektóre przykłady.
Za akcję w Płocku władze Śląska szykują Tomkowi niespodziankę. Jaką? Nie chcą zdradzić, ale na pewno nie będzie musiał wynajmować podnośnika, by zobaczyć pojedynek z ŁKS-em.